[+48] 531688138

Nareszcie ferie

Zbliżały się ferie, a ja nie miałam pomysłu gdzie się tu wybrać. Sesja zaliczona więc należał się zasłużony wypoczynek. Namówiłam jeszcze kilku znajomych na wspólny wypad no i zaczęły się poszukiwania jakiegoś fajnego, odpowiedniego na studencką kieszeń noclegu. Swoje ogłoszenie daliśmy na serwisie www.szukamnoclegu.pl i zostaliśmy zasypani ofertami. Wybór był trudny ale okazał się bardzo trafny – przytulne pokoje, pyszne jedzonko, blisko centrum, a wszystko to dostosowane do naszego budżetu. Pierwsze dni pobytu w karpaczu to było totalne lenistwo. Zwiedziliśmy trochę miejscowych atrakcji, ale stwierdziliśmy że szkoda naszego czasu na takie bezsensowne włóczenie się i tak zatłoczonymi ulicami miasteczka. Aby spędzić aktywnie ten wolny czas postanowiliśmy spróbować własnych sił na dwóch deskach. A że nikt z nas nie umiał jeździć na nartach postanowiliśmy poszukać jakieś szkoły i profesjonalnego nauczyciela. Nie było trudno – wystarczy udać się pod pobliski stok narciarski, a szkoły same przed nami wyrastają. Umówiliśmy się z nauczycielem na następny dzień. Aby zebrać siły na uprawianie narciarstwa udaliśmy się do pobliskiej pizzerii napełnić nasze głodne brzuszki. Na szczęście był wolny jeden stolik – prawdopodobnie w sezonie trudno jest upolować “z marszu” jakieś wolne miejsce w punktach gastronomicznych przy głównym deptaku. Następnego dnia rano śniadanko, mocna kawa i ruszyliśmy na spotkanie z przygodą. Cały sprzęt wypożyczyliśmy z wypożyczalni przy stoku. No i się zaczęło. Na początku okropnie się bałam, że sobie nie poradzę, ale z godziny na godzinę było coraz lepiej. Na początku nasze szusowanie wyglądało bardzo nieporadnie (jeżeli ktoś nas obserwował z boku to miał pewnie niezły ubaw), ale dzięki cierpliwości naszego instruktora udało się nam w końcu bez upadku zjechać ze stoku. I tak już było codziennie – deski na nogi i z góóórrrkkkiii! Nauka sprawiła nam tyle radości, że nie wyobrażamy sobie innego sposobu na zimowy relaks. No i oczywiści tylko w Karpaczu. Zostało na na pamiątkę kilka siniaków, ale i tak było warto. W następne ferie też wybieramy się na narty.